Nie dla kontroli MEN w szkołach po akcji „Tęczowy Piątek”

Trudno było ukryć emocje podczas dzisiejszej wizyty rodziców osób LGBT w Ministerstwie Edukacji Narodowej, w obronie akcji KPH „Tęczowy Piątek” i przeciw kontrolom resortu w szkołach.Konferencję prasową zorganizowała Dorota Łoboda z Fundacji Rodzice Mają Głos, a poza naszym stowarzyszeniem głos zabrały także przedstawicielki Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej i Stowarzyszenia Akceptacja.

Jest masa historii, gdzie coming out dziecka kończy się zerwaniem więzi rodzinnych, bo w ludziach „siedzi strach”. A ten strach wynika z niewiedzy – podkreślał Marek Błaszczyk – prezes „My, Rodzice”. (pełen tekst wystąpienia poniżej)

Z kolei Ewa,Miastkowska mocno poruszona pytała – Czy obecność mojego dziecka w szkole będzie niedługo podlegała głosowaniu? […] Organizacje takie jak Ordo Iuris, czy Kościół katolicki, który zajął tutaj niechlubną postawę, powinien stać tutaj z nami – skwitowała. Głównym tematem wypowiedzi Ewy było jednak co innego: porównała odpowiedzi MEN na nasze listy, a w szczególności te fragmenty mówiące o swobodzie dyrektorów szkół w realizacji zadań wychowawczych z rzeczywistą praktyką nasyłania na szkoły kontroli i żądaniu wyjaśnień.

Niestety, do spotkania rodziców z przedstawicielami MEN nie doszło. Jednakże nasze postulaty odbiły się głośnym echem w mediach:

Tekst wystąpienia Marka Błaszczyka:

Jestem ojcem trojga dzieci i dziadkiem ośmiorga wnuków. Służbowo jestem prezesem ogólnopolskiej organizacji My, Rodzice. Nasze dzieci to osoby  homoseksualne i transpłciowe. Bardzo wiele nas dzieli, ale łączy nas na pewno to, że żadne z nas nie planowało bycia rodzicem osoby LGBT i każde z nas musiało przejść przez barierę własnej niewiedzy i uprzedzeń.

Znam setki historii o tzw coming out’ach. Czyli o chwili, gdy syn czy córka mówią, tato, mamo jestem gejem jestem lesbijką. Najczęściej to jest chwila wybuchu ostrego kryzysu. Czasem rodzina wychodzi z tego kryzysu silniejsza, tak jak to ma miejsce w przypadku rodzin naszych członków, a czasem jest to katastrofa, kiedy zostają zerwane wszystkie więzi rodzinne.

Skąd się biorą te negatywne reakcje? Z nieprzygotowania obu stron. Dziecko i rodzice funkcjonują  w otoczeniu, które mówi mu: to zboczeńcy pedofile, wszyscy chorują na AIDS.  Głównym czynnikiem decyzyjnym jest strach. A ten strach wynika z rozpaczliwej niewiedzy.

Jeżeli obie strony miałyby przygotowanie w rodzaju Tęczowego Piątku i wiedziały że homoseksualność i transpłciowość są pełnoprawnymi wariantami normy, a osoby LGBTQIA są takimi samymi ludźmi jak każdy z nas, w Polsce byłoby mniej cierpienia i rozbitych rodzin.

Działalność Stowarzyszenie M,R opiera na pięciu fundamentach

– Prawdzie

Orientacja, czy tożsamość płciowa nie są jedynymi cechami naszych dzieci, ale są dla nich ważne. Ich przemilczenie, nieprzyjęcie do wiadomości byłoby kłamstwem

– Rodzinie

Moja rodzina była i jest dla mnie ważna. I nikt, żaden minister czy biskup tego nie zmieni

– Odpowiedzialności

Ojcem będę do końca moich dni. Relacja z moimi dziećmi zmieniła się na bliskość dorosłych ludzi. Ale nikt mnie nie zwolni z obowiązku bycia ojcem odpowiedzialnym.

– Wiedzy

Uważamy, że szkoła i dom powinny uczyć rzeczy udowodnionych i prawdziwych jak teoria grawitacji, czy tego, że orientacja seksualna jest wrodzona jak np. leworęczność.

i Miłości

bo mało na świecie jest rzeczy równie trwałych jak miłość rodzicielska. Osobom atakującym ludzi, którzy robili Tęczowy Piątek mam do powiedzenia tyle: niszczycie miłość pomiędzy rodzicami a ich dziećmi, rozbijacie polskie rodziny.

 


W odpowiedzi na pytania prawne dotyczące Tęczowego Piątku – Kampania Przeciw Homofobii uruchomiła program bezpłatnych konsultacji prawnych dla szkół.
W celu uzyskania wsparcia prawnego należy wysłać maila na adres prawo@kph.org.pl

Unieważnienie konkursu

Informujemy, że ogłoszony w dn. 1 sierpnia 2018 r. konkurs na nowe logo stowarzyszenia „My, Rodzice” z przyczyn formalnych został unieważniony, zgodnie z § 10 pkt. 1.
Wszystkim uczestnikom serdecznie dziękujemy za udział, zaangażowanie i poświęcony czas.

Spotkania dla rodziców i osób LGBTQIA

Rodzice dla rodziców
oraz wszystkich, którzy chcą posłuchać i porozmawiać, również dla osób LGBTQIA.

Jesteś rodzicem osoby nieheteroseksualnej lub transpłciowej?
Boisz się nawet pomyśleć, że Twoje dziecko może być homo, biseksualne lub transpłciowe?
Wiesz, że Twoje dziecko jest nieheteroseksualne, ale nie masz odwagi o tym mówić?
Chciałbyś porozmawiać z kimś, kto przeszedł tę drogę?
Warto przyjść, posłuchać, zadać pytanie…
A może wśród Twoich znajomych są tacy rodzice? Przekaż im informację o spotkaniach.
Jeśli jesteś osobą nieheteroseksualną, nie masz z kim porozmawiać w najbliższym otoczeniu, nie czujesz wsparcia i zrozumienia, przyjdź na spotkanie, chętnie wysłuchamy Twojej historii, postaramy się pomóc.

Harmonogram spotkań 2018:

Elbląg, ul. Związku Jaszczurczego 17, sala nr 104, godz. 17.00
• 12 listopada 2018 r.
• 10 grudnia 2018 r.

Katowice, siedziba Stowarzyszenia Tęczówka, ul. Morcinka 3, spotkania w każdy trzeci poniedziałek miesiąca, godz. 18.00
• 19 listopada 2018 r.
• 17 grudnia 2018 r.

Kraków, siedziba Polistrefy, ul. Zakątek 3, spotkania w każdy drugi poniedziałek miesiąca, godz. 18.00.
• 12 listopada 2018 r.
• 10 grudnia 2018 r.

Warszawa, siedziba KPH, Solec 30a, spotkania w poniedziałki miesiąca, godz. 18.00.
• 12 listopada 2018 r

 

List Artura Barbary Kapturkiewicz do biskupów

„Do biskupa Marka Mendyka oraz do wszystkich biskupów Konferencji Episkopatu Polski

w sprawie oświadczenia Komisji Wychowania Katolickiego KEP z dnia 25.10.2018:
Szkoła nie dla LGBTQ, rodzice mają prawo decydować

Już samym tytułem tego oświadczenia, dopuściliście się, biskupi, kolejnego, niewyobrażalnego aktu dyskryminacji wobec ludzi LGBTQ, tym razem wobec tych najmłodszych.
Według powyższego tytułu, kilka procent uczennic i uczniów (tych LGBTQ) nie ma nawet prawa uczęszczać do szkół w Polsce.
Oczywiście tym bardziej nie ma prawa do edukacji na swój temat. Do ochrony przed biciem, wyśmiewaniem i poniewieraniem. Do wsparcia ze strony nauczycieli i kolegów.
Tymczasem bez żadnego sprzeciwu z waszej strony, na katechezach i na kazaniach głoszona jest jawnie homofobia i transfobia.
Na skutek takich nauk osoby LGBTQ nie znajdują oparcia w rodzinach, cierpią prześladowania w szkołach i zakładach pracy. Niektóre i niektórzy odbierają sobie życie. Wielu leczy się latami z powodu depresji.
Wiele i wielu opuszcza Kościół aby ratować swoje zdrowie i życie.

Robicie wszystko biskupi, aby ludzie LGBTQ żyli w milczeniu i zastraszeniu, poczuciu winy za to kim są. Aby odchodzili z Kościoła, bo wtedy wydaje się wam że problem znika. Nie obchodzi was ich życie.
Umywacie ręce wobec ich cierpienia, i prześladowań które znoszą.
Boicie się panicznie i unikacie ludzi LGBTQ którzy siebie zaakceptowali, a szczególnie tych którzy pozostali w Kościele i pracują nad jego zmianą.
Wiecie dobrze, że byliśmy na rozmowach u niektórych z was. Umówić się było bardzo trudno, gdyż traktujecie nas jak trędowatych. Po takim spotkaniu, pomimo poprawnej atmosfery, robicie wszystko, aby nie doszło do kolejnego.
W rozmowach oraz w wysyłanych do was pismach prosiliśmy o napisanie publicznego listu do odczytania w kościołach, zawierającego słowa akceptacji i chrześcijańskiej miłości wobec ludzi LGBTQ. Proste słowa ratujące zdrowie i życie wielu.
Nie było was dotąd na to stać.
Nie znalazł się wśród was w Polsce żaden sprawiedliwy, który napisałby publicznie o nas coś dobrego.
Robią to za was inni ludzie – świeccy wierzący i niewierzący.
Jedyne co potraficie, to potępiać ich pracę.
Tak było dwa lata temu z kampanią „Przekażmy sobie znak pokoju”
Tak jest w tym roku z akcją Tęczowy Piątek.
Takie oświadczenia publikujecie niezwykle szybko i sprawnie.
Jeżeli nie potraficie czynić dobra, to przynajmniej nie przeszkadzajcie innym ludziom, którzy was wyręczają !
Obce są wam słowa Katechizmu Kościoła Katolickiego o szacunku, współczuciu i delikatności.
Nie bierzecie pod uwagę wypowiedzi jezuity Jamesa Martina, z biura komunikacji w Watykanie, który przemawiał na temat LGBTQ podczas Światowego Spotkania Rodzin w Dublinie oraz na Synodzie biskupów na temat młodzieży w 2018 roku. Koniecznie przeczytajcie dokładnie jego wypowiedzi ! (fragment na portalu DEON)

Jestem katolikiem z Kościoła rzymskokatolickiego. Ochrzczono mnie jako niemowlę i przyjęto do rodziny Kościoła. Uczono mnie religii, bierzmowano. Chodzę całe życie w niedzielę i święta na Mszę świętą. Mam ślub kościelny i żyję 33 lata w małżeństwie. Mam ochrzczone dorosłe dzieci. 32 lata pracuję jako lekarz medycyny.
Od 10 lat pomagam moim siostrom i braciom LGBTQ – wiem o czym piszę. Jestem współzałożycielem Grupy Polskich Chrześcijan LGBTQ Wiara i Tęcza. Obecnie działam w Fundacji Wiara i Tęcza. Jestem osobą transpłciową.

Wasz Kościół jest także moim Kościołem.
Jezus jest moim Panem i moją Miłością.
To On mówi w moim sercu, że aby móc uczciwie pozostać w Kościele rzymskokatolickim, muszę korzystać z klauzuli sumienia, co właśnie czynię wysyłając do was ten list i upubliczniając go.

Bracia biskupi, nawracajcie się i czyńcie dobro zamiast zła.
Czekam niestrudzenie na waszą wyciągniętą dłoń i zaproszenie do rozmów.
P
Barbara Kapturkiewicz (nieformalnie Artur)

mail: barka.202@gmail.com

list zostaje wysłany:
-na dostępne adresy mailowe ze strony KEP
-na dostępne adresy mailowe Kurii Krakowskiej
-na adres mojej Parafii
-do redakcji: Tygodnika Powszechnego, miesięcznika Znak, kwartalnika Więź, magazynu Kontakt, Gazety Wyborczej
-do Kampanii Przeciw Homofobii oraz innych organizacji LGBT w Polsce”

Publikujemy ten list, bo nikt tak dokładnie jak Artur Kapturkiewicz nie pokazał konfliktu pomiędzy wierzącym w Boga i kochającym Jezusem Chrystusem a zimnymi, powołującymi się ciągle na Prawo faryzeuszami.

Przemysław Staroń – Najlepszy Nauczyciel 2018

Przemysław Staroń z II Liceum Ogólnokształcącego imienia Bolesława Chrobrego w Sopocie otrzymał tytuł Nauczyciela Roku 2018. Na co dzień uczy filozofii, etyki, wiedzy o kulturze i historii sztuki i jest uwielbiany przez uczniów. Po roku pracy w szkole podwoiła się liczba uczestników na jego lekcjach etyki. Aktualnie w tych zajęciach bierze udział 75% uczniów liceum. Dwukrotnie przejął wychowawstwo w tzw. trudnych klasach, które „wyszły na prostą”. Jego uczniowie zdobyli 27 tytułów w Olimpiadzie Filozoficznej.

Staronia wybrano spośród 13 nauczycieli z całego kraju w konkursie, który od kilkunastu lat organizuje tygodnik „Głos Nauczycielski”.

Nagrody wręczono na Zamku Królewskim w Warszawie z okazji Dnia Edukacji Narodowej.

Odbierając nagrodę w swoim wystąpieniu odwołał się do Harry’ego Pottera – współczesnego bohatera powieści J.K. Rowling: Cztery lata temu stałem tu wśród nominowanych i dzięki Bogu nie otrzymałem tytułu Nauczyciela Roku. Wtedy nauczycielem roku zostałby człowiek, który nie jest kompletny, nie jest spójny, nie jest autentyczny i wiarygodny. Teraz z pierwszym insygnium już się uporałem. Jeżeli państwo czytali „Harry’ego Pottera”, to wiedzą państwo, że drugim insygnium był kamień wskrzeszenia. Harry użył go, kiedy szedł do Zakazanego Lasu, i wtedy wokół niego pojawili się bliscy.

Po tej wypowiedzi zaprosił na scenę rodzinę i swojego partnera zachęcając ich słowami: Chodźcie, nie bójcie się, najwyżej zabiorą mi tytuł. Chciałbym wam podziękować, tej części świata, bez której by mnie nie było.

Całość wystąpienia Laureat zamknął piękną klamrą: Bądźmy wszyscy dla siebie nauczycielami i uczniami. I to wtedy będzie miało sens.

I za te wspaniałe osiągnięcia, a przede wszystkim autentyczność i odwagę chcieliśmy mu serdecznie podziękować.


Nasz list do Przemysława Staronia:
Szanowny Panie,
z wielką przyjemnością oglądałam relację z wręczenia nagród Nauczyciel Roku 2018. Powiedział Pan ważne słowa o pracy i o misji zawodu bez patosu, z odwołaniem do symboliki literatury młodzieżowej. Równoważy Pan drogi i kody kulturowe, dzięki którym można porozumieć się z drugim człowiekiem.
Chapeau bas.
Dalsza część Pana wypowiedzi i zaproszenie na scenę rodziców, siostry, partnera i przyjaciół przyjęłam po prostu z ogromną radością. Moja radość jest tym większa, że piszę do Pana w imieniu stowarzyszenia matek, ojców i sojuszników osób LGBTQIA. Codziennie zmagamy się wykluczeniem własnym i innych. Staramy się pomagać. Pana gest, pokazanie, że Pana sukces jest także sukcesem Pana rodziny, w tym partnera, bardzo nas ucieszył i niezwykle wzmocnił.
Z pewnością przed nagrodą było wiele trudnych chwil, i Pana akt odwagi, w czasach szarych i coraz głośniej pomrukujących groźbami , dał nam nadzieję.
Przede wszystkim jednak chcielibyśmy pogratulować nagrody i życzyć wytrwałości w wykonywaniu trudnego zawodu nauczyciela. Zajmuje się Pan etyką, z której łatwo zrobić tubę propagandową i narzędzie manipulacji. Otrzymane wyróżnienie pozwala wierzyć, że ocalił Pan naukowy wymiar filozofii.
Z podziękowaniem i wyrazami szacunku dla Pana, całej Rodziny i Przyjaciół
Dorota Stobiecka
Wiceprezeska
Zarząd, Członkinie i Członkowie
My, Rodzice-stowarzyszenie matek, ojców i sojuszników osób LGBTQIA

PS. Jestem przekonana, że do tych słów uznania dołączyłoby wielu rodziców i sojuszników, którzy nie wiedzą o naszym istnieniu, a myślami są z Panem.


Odpowiedź Przemysława Staronia:

Wzruszenie odebrało mi mowę.
Dziękuję.
Nie macie pojęcia, jak wielkie miejsce w moim sercu wypełniła Wasza dobroć i Wasza miłość i Wasza wdzięczność.

Chociaż ja po prostu jestem sobą… Ale tym bardziej cieszę, że mogę wesprzeć innych.
Bądźmy w kontakcie.
Ściskam Was wszystkich!
Przemek
__________________
Minister Magii in spe

Zdjęcie: Leszek Szymański (PAP)

Relacja z I. Marszu Równości w Lublinie

Było bardzo dużo emocji, skrajnych. Od strachu i niedowierzania, do radości i dumy.
Zaczęło się, jak sami wiecie, niepewnością, czy do marszu w ogóle dojdzie. Pierwszy, mocny głos należał do Joanny Marzec z My, Rodzice Dzięki zaangażowaniu sprzymierzeńców i przyjaciół: Adama Bodnara, Anny Błaszczak- Banasiak, Anny Mazurczak, Dominiki Deputat, Bartka Przeciechowskiego i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, ale przede wszystkim dzięki determinacji organizatorów, udało się. My też nie odpuszczaliśmy – pierwszy, mocny głos matki, który  odbił się szerokim echem w mediach, należał do Joanny Marzec, parę dni później na konferencję prasową przed radą miasta, która miała podjąć decyzję w sprawie Marszu, dołączył prezes Marek Błaszczyk, a na sam marsz dotarła większa grupa naszych matek i ojców.

Pogoda dopisała, ale politycy, swoimi homofobicznymi wypowiedziami, nie przysłużyli się bezpieczeństwu Marszu. Policji dziękujemy- jej działania sprawiły, że nikomu z nas, maszerujących, nie stała się krzywda.

Byliśmy z Wami, jesteśmy szczęśliwi, że zjawiliście się tak licznie, zachwyceni, że zjawiło się tak wiele młodych osób. Jesteście wspaniali, odważni, zdeterminowani, znający swoją wartość i swoje prawa. To Wy dokonacie zmiany, której się już nie da zatrzymać. Byli z nami nauczyciele i coraz liczniejsi rodzice.
Dzieje się. Rosnące napięcie spowodowało, że marsz nie schodzi z czołówek wiadomości od kilku dni.

Prezydencki minister, Andrzej Dera stwierdził, że każdy ma prawo do głoszenia swojej ideologii w sposób pokojowy, choć on sam jest przeciwny afirmowaniu homoseksualizmu. Ciekawe, czy jego ideologią jest heteroseksualizm? Ale rzeczywiście przyświeca nam pewna ideologia. Jest nią wiara w RÓWNE PRAWA, DEMOKRACJĘ I KONSTYTUCJĘ.

Stanowisko Stowarzyszenia My, Rodzice ws Marszu w Lublinie

Każdy polityk wie, że dobrze jest przekonać wyborców, że to właśnie on broni ich przed jakimś strasznym zagrożeniem. To zagrożenie nie powinno być prawdziwe , bo wtedy można mieć kłopoty lub wykazać się nieskutecznością, Lepiej gdy „wróg” w rzeczywistości jest niegroźny a zarzuty wobec niego lepiej wymyślić, niż mówić o rzeczywistych niebezpieczeństwach.
Dlatego łatwo jest walczyć z Marszem Równości, gdzie jedyne realne niebezpieczeństwo polega na tym, że osoby LGBT pokażą że TAK NAPRAWDĘ SĄ TAKIE, JAK WSZYSCY i nie ma się czego z ich strony obawiać.
Dlatego wszystkie polskie władze nic nie robią, aby zatrzymać rozwój ruchu neonazistowskiego, gdzie niebezpieczeństwo jest prawdziwe – próbują nas sterroryzować już dzisiaj i są groźniejsi z każdym dniem.
Dlatego najpierw wojewoda, a potem klub radnych PiS w Lublinie dostrzegli w Marszu Równości zagrożenie, przy którym pakt Ribbentrop-Mołotow to drobiazg. Dlatego też Prezydent Lublina zakazał Marszu. „Jakby coś się zdarzyło, to pamiętajcie drodzy wyborcy, że byłem przeciw” taki właśnie sygnał wysłał walcząc o swój słupek poparcia.
Jeśli chodzi o stosunek do osób LGBT jesteśmy gotowi wykazać identyczność publikacji „Voelklischer Beobachter” i haseł dzisiejszych polskich narodowców. Czasem trzeba tylko zamienić słowo „Żydzi” na słowo „lewacy”. W latach trzydziestych dalszym ciągiem tych publikacji było uwięzienie gejów (potem lesbijek) w obozach koncentracyjnych i śmierć większości z nich. Nikt z lubelskich polityków nawet się w tej sprawie nie zająknął.
Jako obywatele, wyrażamy swoje oburzenie z nierealizowaniem przez lubelskich: wojewodę, radnych i prezydenta swoich podstawowych obowiązków, zawracaniem głowy obywatelom nieistniejącymi zagrożeniami i lekceważeniem zagrożeń prawdziwych.
Jako rodzice osób LGBTQIA jesteśmy przerażeni. Szczujecie bandziorów na NASZE DZIECI. Przez Was zagrożone jest zdrowie, a nawet życie NASZYCH DZIECI!
Kiedy mówicie o wartościach rodzinnych – KŁAMIECIE! Wypędzacie NASZE DZIECI z NASZEGO KRAJU. Rozbijacie nasze rodziny! Negujecie akty przemocy, której setki przypadków znamy, a tysiące są ukrywane. Wmawiacie ludziom kłamstwa typu homoseksualista = pedofil i negujecie ludzkie nieszczęście, które tym wywołujecie.
Odczepcie się od Marszu Równości! Kosztem tego Waszego wyższego słupka poparcia w wyborach jest ludzkie życie.
Zarząd My, Rodzice – Stowarzyszenia matek, ojców i sojuszników osób LGBTQIA

List do p. Pituchy, Radnego PIS w Lublinie

Szanowny Panie Radny!

W swoim wniosku o zakaz Marszu Równości powiązał Pan homoseksualizm z pedofilią. Z drugiej strony, Pana klub w Radzie Miasta Lublina zadeklarował gotowość dialogu z organizatorami. W piątek podszedłem do wszystkich Państwa proponując ten dialog. Zdecydowanie nie miał Pan ochoty.

A chciałem Panu przekazać link do publikacji z Gościa Niedzielnego, z której zrodziło się kłamstwo „homoseksualizm=pedofilia”, równie sensowne jak równania pediatra=pedofil albo chlorofil=pedofil.

Ten  link, oraz króciutkie wnioski z tego artykułu podaję na końcu tego listu (to jest mój tekst opublikowany na FB organizacji My, Rodzice – Stowarzyszenia matek, ojców i sojuszników osób LGBTQIA, której jestem prezesem).

Chciałbym Panu opowiedzieć jak zaangażowałem  się w ruch rodziców osób LGBT.

Spotkałem małżeństwo, które ma dwóch synów. Starszy przed wyjazdem na studia do Dużego Miasta powiedział przyjaciołom i  rodzicom, że jest gejem (rodzice odpowiedzieli, że kochają i będą zawsze go kochać) i wyruszył. Dwa dni później na szkole jego 10-letniego brata Adama pojawił się wielki napis „ADAM   (nazwisko) TO PEDOFIL”.

Chłopak przeżył. Już jest OK. Ale dzięki Pana kłamstwom o pedofilach jakiś inny 10-letni brat umrze albo zostanie kaleką. A Pan dalej będzie się oburzał, kiedy osoby LGBT albo ich bliscy mówią o nietolerancji.

Ma Pan prawo mówić o swoich obawach i odczuciach. Nie ma Pan prawa mówić nieprawdy, która powtarzana przez takich jak Pan staje nawoływaniem do popełnienia przestępstwa.             

Z poważaniem,

Marek Błaszczyk

www.myrodzice.org

Miło mi będzie, jeśli przekaże Pan ten tekst dziennikarzom jako kolejny przykład homoterroru

PiS broni Konstytucji, czyli straszno i śmieszno w Lublinie

Piątek, 5.10.18, miał być dniem sesji nadzwyczajnej Rady Miasta Lublina zwołanej w celu zakazu przeprowadzenia I Marszu Równości. I wniosek, i idące za nim kolejne uzasadnienia były homofobicznymi, zakłamanymi bredniami. Żeby było już całkiem absurdalnie, głównym uzasadnieniem było ZAGROŻENIE KONSTYTUCJI, a w szczególności art. 18 (tego o małżeństwie pod specjalną opieką Państwa) przez ten marsz. W jaki sposób demonstranci w Lublinie mogliby zmienić Konstytucję – tego już radni nie wyjaśnili. Jeszcze chwilę temu wydawało się, że w propozycjach zmiany tekstu Konstytucji nie ma nic złego (referendum Dudy), aż tu takie zagrożenie….
Radni wyposażyli się w kartki z napisem solidarycą „Konstytucja”. Miałem straszną ochotę podejść do nich i zaoferować koszulki z tymże napisem w dobrej cenie (ma się te dojścia), ale odwagi jakoś brakło, poza tym chciałem z nimi rozmawiać o marszu, a nie o konstytucji.

To śmieszno, a straszno? Argumentacja. Jak ktoś się chce zapoznać z argumentacją radnych i wojewody, proszę uprzejmie. Ja nie polecam. Pakt Ribbentrop- Mołotow to pikuś przy tym zagrożeniu, które przedstawili.

Zaczęliśmy o 16.30. Przed Ratuszem organizatorzy marszu zorganizowali pikietę w obronie wartości obywatelskiej – prawa do demonstrowania powołując się na Konstytucję. Najpierw wypowiedziała się organizatorka Honorata, a potem Joanna– nasza członkini z Lublina powiedziała kilka serdecznych i mocnych słów, dlaczego wspieramy marsz, odpowiedziała na kilka pytań dziennikarzy i wraz z kilkorgiem organizatorów udaliśmy się na salę.

Wśród około 100-osobowej publiczności stanowiliśmy dziwnym trafem mniejszość około 10% (jak w życiu). Reszta to starsze panie o nie wiadomo dlaczego rozzłoszczonych twarzach i znacznie młodsi panowie o twarzach zadowolonych byciem razem i szansą na wspólne „danie wpierdol tym dewiantom”. Ale jeden z nich powiedział całkiem sensowne zdanie, które zapadło mi w pamięć: „nazwał mnie naziolem, a przecież widział mnie po raz pierwszy i nic o mnie nie wie”. Tak boli bycie obiektem myślenia stereotypami.

Do przeprowadzenia sesji Rady potrzebne było kworum 16 osób, radnych PiS było czternaścioro. Od rana było wiadomo, że nikt na tę sesję się nie wybiera, więc kworum nie będzie. Radni odegrali cały teatr z wysyłaniem sms-ów do nieobecnych, dzwonieniem, czekaniem, opiniami prawnymi (dziwnym trafem dokładnie przygotowanymi na tę zaskakującą sytuację), aż wreszcie ogłosili , ze sesja się nie może odbyć. Znowu, dziwnym trafem, mieli przygotowane oświadczenie, w którym wyrazili swoje zaskoczenie&oburzenie postawą innych radnych. Jeden radny (ten od homoseksualizm=pedofilia) czytał dość długi teks, a reszta skupiła się koło mównicy z bardzo poważnymi minami, zaskoczonymi i oburzonymi.

Po zakończeniu krótkiego spotkania radnych z dziennikarzami, korzystając z tego, że radni PiS stali wszyscy razem na mównicy, stanąłem pod mównicą i tak grzecznie, jak umiałem przedstawiłem się nazwiskiem i nazwą Stowarzyszenia My, Rodzice, przypomniałem o deklaracji Klubu PiS o chęci dialogu z organizatorami i zaoferowałem swoją osobę do tego dialogu. Oczywiście, większość radnych potraktowała mnie jak powietrze. Ku mojej radości rozmawiały ze mną trzy osoby . Pierwszy radny, niestety był chyba pod wpływem słynnych lubelskich gumijagód. Zadał mi strasznie trudne pytanie, a ja niestety pogubiłem się przy ósmym podmiocie i dziewiątym orzeczeniu i nie wiem czy trafnie odpowiedziałem, że nie wstydzę się córki i kocham ją nadal. Jeżeli pytanie dotyczyło jednak szans koszykarek Avii Świdnik na awans do wyższej klasy rozgrywek, przepraszam Panie radny za niezrozumienie.

Druga rozmowa była znacznie ciekawsza. Pani radna próbowała mnie najpierw przekonać, że inna orientacja to wynaturzenie, ale udało się nam uzgodnić formułę kompromisową, że chyba z tym się przychodzi na świat, więc wiele tu się zmienić nie da. Przeszliśmy do następnej linii oporu „niech sobie już będą, ale niech się nie afiszują” i rozmawiało się nam coraz ciekawiej, kiedy do boju włączył się Bardzo Ważny Radny. Zadał szybkie pytanie pomocnicze i nie słuchając odpowiedzi (polityka nie interesują odpowiedzi, on ma gradem pytań wbić wroga w beton) zaczął mnie w trybie pytającym (czy chce pan, żeby goli, żeby kopulowali, żeby …) informować , co się dzieje na tych paradach. Na drugi głos włączyła się pani radna, która też okazała się znawczynią bezeceństw paradowych. Trochę próbowałem się bronić, że to ja chodzę na parady i wiem, jak one wyglądają, a nie oni, ale sukcesu nie odniosłem. Napiszę do nich list z propozycją zasypania ich serią oskarżycielskich pytań na temat bezeceństw odbywających się na posiedzeniach klubu radnych PiS w Lublinie, bo znam się na tym co najmniej tak samo jak oni na paradach.

Marek Błaszczyk

zobacz także: https://kurierlubelski.pl/demonstracja-przeciwko-probie-zakazania-marszu-rownosci-w-lublinie-zdjecia-wideo/ga/13552022/zd/31533952

Wrocław po raz dziesiąty

Jubileuszowa, tęczowa polska jesień we Wrocławiu – 6.10.2018. Na Marsz Równości przybyły tłumy , zatem przeciwnicy marszu nie mieli z nami szans, a nas najbardziej wzruszyły wyrazy sympatii od dzieci.