Po wstrząsających wydarzeniach podczas sobotniego marszu w Białymstoku,
kiedy poobijani, psychicznie i fizycznie, szukaliśmy pocieszenia i, rozpamiętując, próbowaliśmy ukoić potargane emocje,
kiedy nasi znajomi i przyjaciele wydawali kolejno oświadczenia lub po prostu opisy zdarzeń tamtego dnia, świadczące o głębokich ranach i o tym, że nie do końca radzą sobie z traumą,
kiedy niepokój, dokąd to wszystko prowadzi, spędzał nam sen z powiek, postanowiliśmy napisać ten list i wysłać do hierarchów KK.
Jest on owocem, obaw, troski, ale przede wszystkim przeświadczenia, że musimy zabrać głos, żeby nie czuć się jak bezwolne marionetki w zawierusze politycznej.
List otwarty do hierarchów Kościoła katolickiego