Nominacja Przemysława Czarnka na Ministra Edukacji i Nauki jest jak spełniona najgorsza przepowiednia. Były już złe ministry i ministrowie , wszystko co po nich zostaje, to świadomość, ile będzie trzeba zmienić, jakim kosztem i jak liczyć straty. Tyle że straty to dzieci, to straty w ludziach, struktury i pieniądze są na dalszym planie. Przyznanie prawa do zarządzania polską edukacją jawnemu mizoginowi i homofobowi, pokazuje skalę lekceważenia polskiego społeczeństwa i jego różnorodności. Z punktu widzenia matki osoby LGBT nie ma gorszej perspektywy.
Jak jest – wiecie, jak może być też na pewno wiecie, tylko spróbujmy to wykorzystać.
Niewiele mamy narzędzi walki o prawa naszych dzieci w polskiej szkole, ale kilka mamy.
Jedyną grupą nacisku, która ma jeszcze wstęp do szkoły są rodzice. Naszym reprezentantem jest rada rodziców , która może przeciwstawić się np. wpuszczeniu Ordo Iuris do szkoły. Rada może wyznaczyć priorytety, może poprosić i monitorować, żeby religia była na pierwszej lub ostatniej lekcji. Może również zapytać dlaczego w szkole nie ma edukacji antydyskryminacyjnej. Nie gódźmy się na to, żeby WDŻ zastępowano innymi lekcjami. Nie gódźmy się na podły, poniżający język. Pokazujmy , że jest inny język.
Walczmy o wiedzę, a nie o zakazy.
Wspierajmy wiedzą z zakresu orientacji psychoseksualnej i tożsamości płciowej nauczycieli. To oni są na co dzień z naszymi dziećmi, obserwują je w grupie rówieśniczej. Często wiedzą więcej. Mogą być pierwszymi obrońcami przed homofobią rówieśników i dorosłych.
Przeczytajmy statuty szkolne. Z pewnością w wielu nie ma zapisów o równości. Zapisów czytelnych, wyraźnie definiujących, co jest przemocą, co obraża. Mamy wtedy się do czego odwołać, bo żaden inny akt prawny, kodeks nie chroni naszych dzieci przed nienawiścią. Tylko trochę kodeks pracy, ale dzieci nie pracują. Homofobia to jest realne zagrożenie, konkretne cierpienie. Nie oswajajmy się obraźliwymi niemądrymi słowami ministra. Przeciwstawiajmy się im wszędzie i codziennie.