I Marsz Równości w Częstochowie

Już w pociągu z Łodzi do Częstochowy, w jednym wagonie jechały z nami dwie zwracające na siebie uwagę osoby. Była to starsza para z różańcem i krzyżem w dłoniach, odziana w długie, czerwone szaty z religijnymi emblematami na plecach. Natknęłyśmy się na nią również tuż po wyjściu z pociągu. Dwóch chłopaków z tęczowych służb informacyjnych, którzy wskazywali drogę z dworca na marsz, zostało uraczonych przemową „czerwonych krzyżowców” na temat zguby moralnej narodu. Zastanawiam się, czy można tak sobie na ulicy podejść do kogokolwiek i bez zgody przekonywać go do swojej filozofii życiowej? Państwo „krzyżowcy” nie ograniczyli się do pouczeń, zwróciłyśmy im uwagę, że swoimi słowami obrażają LUDZI. Trochę to wszystko dziwne w kraju teoretycznie świeckim, gdzie nie każdy jest katolikiem, takie wciskanie na siłę swojej ideologii. Ze starszą parą spotkałyśmy się ponownie w czasie marszu. Tym razem kobieta dosłownie leżała krzyżem na środku chodnika, mężczyzna klęczał obok, skutecznie blokując nam dalszą drogę. To trochę niezwykłe leżeć w biały dzień twarzą do ziemi na środku trotuaru… Nie wiem, czy jeśliby ktoś rozłożył leżak i zaczął się opalać na trasie pielgrzymów policja również prowadziłaby z nim uprzejme negocjacje ?

Na naszej drodze stanął również  mężczyzna z transparentem „Bez matki, bez ojca nie ma ciebie”. Nie bardzo wiem, o co mu chodziło, bo hasło stwierdzało znany powszechnie fakt, ale mężczyzna został uznany za oponenta i z nim również negocjowano. W efekcie policjanci otoczyli go wianuszkiem, a my spokojnie przeszliśmy obok. Ciekawe, co pan powiedziałby na temat tego, że co prawda do poczęcia potrzeba obojga rodziców, ale do kochania, wychowania, utrzymania to wielu ojców w Polsce już tak się nie kwapi? Łatwo dotrzeć do statystyk mówiących o ilości dzieci wychowujących się w niepełnych rodzinach, ilości niepłaconych alimentów, ilości matek samotnie wychowujących dzieci niepełnosprawne. Można mnożyć problemy polskich dzieci i rodzin… Na ten temat haseł było brak.

Ten marsz był wyjątkowy, bo w kilku momentach przeradzał się w stacjonarną manifestację. Tak było, gdy po raz kolejny zatrzymaliśmy się, tym razem na przeciwko „ślicznych chłopców” z transparentem: „Dziś homoseksualizm, jutro pedofilia”. Nie wiem, czy mówili o swoich planach? Ale pedofilia to czyn karalny! Panowie, nie tak uśmiechnięci i z niecenzuralnymi okrzykami (w przestrzeni publicznej!), postanowili jednak dołączyć do naszego marszu w drodze powrotnej. Co prawda oddzieleni od nas kordonem policji, ale towarzyszyli nam jakiś czas ramię w ramie po równość.

Częstochowa zostanie jednak w mojej pamięci słoneczna i w kolorach TĘCZY.

Alicja