Udział rodziców w Paradzie Równości

W  sobotę 9 czerwca przez Warszawę  przeszła  18 Parada Równości . Szli „weterani  i nowicjusze” . Upał był niełaskawy dla wszystkich. Trasa prowadziła szerokimi ulicami wśród siedzib korporacji i urzędów, mało kto nas widział, choć było nas kilkadziesiąt tysięcy. Spaleni słońcem warszawiacy, bez dostępu do świeżego powietrza mieli prawo wyjechać lub pozostać za zasuniętymi roletami i poprzestać na wsparciu duchem wielkiej społeczności LGBTQIA, która niezwykle kolorowa przeszła przez miasto.  Po raz kolejny byliśmy jako rodzice, jako najbliżsi sojusznicy. Nieistotne jest czy byliśmy jednakowo ubrani, jak wysoko sięgał nasz transparent, czy szliśmy równo, czy rozpierzchliśmy się wbrew ustaleniom. Byliśmy. Z własnymi hasłami, które mówią o tym, że jeśli chcesz, to rodzina jest zawsze.

Wśród paradujących szła młoda dziewczyna z kawałkiem tektury, na którym własnoręcznie napisała MAMO, KOCHAM Cię! Nie wiem, czy jej mama była z nami, jeśli nie, to może będzie w przyszłym roku.

Takiego wyznania nie zostawia się bez odpowiedzi.

W  sobotę 9 czerwca przez Warszawę  przeszła  18 Parada Równości . Szli „weterani  i nowicjusze” . Upał był niełaskawy dla wszystkich. Trasa prowadziła szerokimi ulicami wśród siedzib korporacji i urzędów, mało kto nas widział, choć było nas kilkadziesiąt tysięcy. Spaleni słońcem warszawiacy, bez dostępu do świeżego powietrza mieli prawo wyjechać lub pozostać za zasuniętymi roletami i poprzestać na wsparciu duchem wielkiej społeczności LGBTQIA, która niezwykle kolorowa przeszła przez miasto.  Po raz kolejny byliśmy jako rodzice, jako najbliżsi sojusznicy. Nieistotne jest czy byliśmy jednakowo ubrani, jak wysoko sięgał nasz transparent, czy szliśmy równo, czy rozpierzchliśmy się wbrew ustaleniom. Byliśmy. Z własnymi hasłami, które mówią o tym, że jeśli chcesz, to rodzina jest zawsze.

Wśród paradujących szła młoda dziewczyna z kawałkiem tektury, na którym własnoręcznie napisała MAMO, KOCHAM Cię! Nie wiem, czy jej mama była z nami, jeśli nie, to może będzie w przyszłym roku.

Takiego wyznania nie zostawia się bez odpowiedzi.

IV Trójmiejski Marsz Równości

Ponad 5,5 tysiąca uczestników przeszło spod Teatru Szekspirowskiego, Podwalem Przedmiejskim, Wałami Jagiellońskimi aż do klubu 100stocznia przy ul. Popiełuszki.
IV Trójmiejski Marsz Równości jest częścią szerszego wydarzenia, które odbywało się od 12 maja. W ramach Trójmiejskich Dni Równości liczne organizacje przygotowały m.in. projekcje filmów, spektakle teatralne czy wykłady poświęcone środowisku LGBT.

Z sercem w dłoniach na krakowskim marszu

Po ogłoszeniu ostatniego rankingu ILGA-Europe, w którym Polska znalazła się na przedostatnim miejscu wśród państw Unii Europejskiej w kwestii przestrzegania praw osób LGBTQ, drugi w sezonie marsz równości nabrał jeszcze większego wyrazu i znaczenia.  Kraków ma długą tradycję maszerowania, ale to była rekordowa manifestacja pod względem frekwencji, wzięło w niej udział 7 tysięcy osób, protestujących wobec takiego stanu rzeczy.

Chcemy dialogu, a nie zbędnej dydaktyki (…) Koniec z udawaniem, że nie istniejemy – takie słowa organizatorów zaingurowały 14 Marsz Równości w Krakowie. Do tych apeli dołączyliśmy również my, rodzice z naszymi sercami, podążając razem z dziećmi i sojusznikami, za tęczową flagą, która liczyła rekordowe 30 m.

Na Rynku Głównym powitała nas kontrmanifestacja, ale przekrzyczeliśmy ich liczebnością i pokojowymi hasłami:„Wyjdźcie z szafy” i „Chodźcie z nami”. Jednak z informacji, które do nas dotarły po imprezie, nie udało się uniknąć bezpośredniego starcia. Dzień zakończył się atakiem kilku narodowców na młodych uczestników marszu w  miasteczku AGH, sprawą zajęła się policja.

Przypominamy:

WALCZYMY O PODSTAWOWE PRAWA CZŁOWIEKA,

O PAŃSTWO, KTÓRE WSZYSTKICH OBYWATELI TRAKTUJE RÓWNO.

Nie poddajemy się, następny marsz 26 maja w Gdańsku. Chodźcie z nami.

Nielegalni

To dla nas szczególny moment, po raz pierwszy wystąpiliśmy pod szyldem stowarzyszenia. Nasz głos na 8 Marszu Równości w Łodzi.
Jako grupa rodziców, przyjaciół i sojuszników osób LGBTQIA jesteśmy w bardzo szczęśliwej sytuacji – nikt nam nic do tej pory nie obiecywał. Nikt nie mówił, że będzie lepiej i nas zawiódł.

Dotychczas bez entuzjazmu przyjmowano postulaty legalizacji związków partnerskich i małżeńskich.

A obecnie nas straszą. Straszą nas nie od dziś i jeszcze długo będą straszyć.
Mam poczucie, że jesteśmy w tym kraju nielegalnie, że jesteśmy, że istniejemy tu niepotrzebnie i to słyszymy codziennie.
System opresji słownej i prawnej wyrzuca swoich obywateli i obywatelki. Wyrzuca na margines, wyrzuca za granicę, obudowuje nas szczelnie stereotypami, których nikt nie chce przezwyciężyć.

Naszym dzieciom i przyjaciołom przysługują takie same prawa jak innym ludziom w tym kraju.

My, jako obywatele rodzice spełniliśmy swój obowiązek wobec państwa, wychowaliśmy i wykształciliśmy swoje dzieci. Odpowiedzialnie przyjęliśmy coming outy. Nadal chronimy nasze dzieci i chcemy wspierać inne dzieci. Także ich rodziny i przyjaciół.
Wywiązujemy się wobec państwa polskiego z naszych obowiązków i dajemy szansę na rewanż. Oczekujemy od polskiej szkoły edukacji, różnorodności i szacunku , od służby zdrowia opieki i zrozumienia , od kościołów i związków wyznaniowych oczekujemy rozmowy o człowieku.

Nasze obywatelstwo to także prawo naszych dzieci homo, bi trans inter dzieci i przyjaciół do korzystania ze wszystkich praw obywatelskich w Polsce.
Nikt nam nie mówi skoro jesteś LGBTQIA to nie płać podatków jak inni obywatele. Bo my Cię wykluczamy. Płać, ale tylko my będziemy z tego korzystać.
My też płacimy podatki na tę samą szkołę i szpital.
Otóż, chciałam powiedzieć , że jesteśmy tu legalnie, absolutnie legalnie.
Szanujmy różnorodność naszych dusz i ciał i kochajmy swoje polskie kolorowe ptaki.

Skąd przychodzimy?

Złożone zostały właśnie papiery rejestracyjne organizacji My Rodzice – Stowarzyszenie Matek, Ojców i Sojuszników Osób LGBTQIA. Złożone, to znaczy , że sądy pochylą się nad rejestracją, to znaczy również, że chcemy być widoczni. Chcemy być legalni, działać zgodnie z prawem i pokazywać drogi, dzięki którym nasze dzieci mogą egzekwować swoje pełne obywatelstwo.

Państwo nie chce widzieć naszych dzieci. Jeśli Europa o nie pyta, rząd polski i europosłanki i europosłowie, w jakiejś części, mówią dużo o wartościach i rodzinie, ale o swojej. Nadal nie widzą naszych rodzin, bo je wykluczają. Wykluczają nas a’priori.
Bez argumentów, dyskusji, praw. Klasyfikują moralnie. Piętnują.
Stowarzyszenie My Rodzice tworzy grupa ludzi, która ma za sobą coming outy swoich dzieci i innych członków rodziny, przyjaciół. To wszystko składa się na całkiem spory zbiór różnych historii, z których płynie jedna, solidarnościowa idea, że rodzina jest najważniejszym środowiskiem dającym siłę i poczucie wartości.
Po to jesteśmy, po to, bo chcemy być legalni, po to się instytucjonalizujemy, żeby być partnerem, bo nasze partnerstwo wynikać będzie z prawa.

Skąd przychodzimy? Zewsząd.
Każda osoba LGBTQIA, każdy rodzic, każda osoba z rodziny, może z nami porozmawiać, poznać nasze historie, włączyć się w działanie organizacyjne.

Skąd przychodzimy? Zawsze byliśmy.
A teraz jesteśmy głośniej i jesteśmy odważniej.